piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 3

Clove

Trafiłam na ścieżkę do domu sama nie wiem jak. Przez wściekłość która mnie ogarniała mało widziałam. Przesłoniła mi wszystko. Ten chłopak to kretyn, pajac, nieudacznik. Jaki miał tupet żeby wchodzić na moją salę, uwodzić mnie a na samym końcu grozić? Co to za facet?! 
Nagle usłyszałam płacz. Podeszłam w stronę z której dochodził. W ciemnym zaułku zauważyłam skulone dziecko. Cicho skomlało jak mały bezbronny szczeniaczek. Chciałam go zostawić. Jestem z dwójki, tutaj nie okazujemy sobie uczuć jednak coś ukłuło mnie w sercu gdy go zobaczyłam.
-Hej mały, czemu siedzisz tu sam? -spytałam. Podniósł głowę. Zobaczyłam jego niewinne jasne oczy. Widziałam jak  po jego policzkach spływają słone, gorzkie łzy. 
-Z-z-zgubiłem się i jestem trochę głodny - wychlipał. 
-Jak masz na imię? - zadałam mu ponownie pytanie
-Carl. -odparł chłopiec.
-No więc Carl odprowadzę Cię do domu, kupię ci coś do jedzenia i może opowiesz mi coś o sobie co mały? - zapytałam. Na to chłopiec kiwnął głową i delikatnie się uśmiechnął.
Na szczęście w mojej zniszczonej torbie zauważyłam kilka monet toteż weszłam z Carlem do piekarni.
Kazałam mu sobie wybrać jakiś przysmak a ja w zamian za to zapłacę. Wskazał palcem babeczkę z lukrem posypaną gwiazdami i przyozdobioną wisienką. Zapłaciłam za nią i już po chwili nie było po niej śladu. Od razu poprawił mu się nastrój.
-Dlaczego się zgubiłeś?
-Szedłem za moim bratem. Chciałem zobaczyć gdzie idzie. Zapatrzyłem się i się zgubiłem. Bardzo kocham mojego braciszka wiesz? 
-Musi być wspaniałym bratem.
-To prawda. Zabrał mnie nawet kiedyś do zoo! Do prawdziwego zoo! 
-Na prawdę? Musiało być super! 
-Bo było !  Widziałem tygrysa, bałem się. Ale mój brat nie! Jest bardzo silny, ale mnie kocha. 
Wspaniale było słuchać Carla gdy opowiadał o swoim starszym bracie. Gdy doszliśmy do małego szarego murowanego domku chłopiec się nagle zatrzymał. 
-To tutaj mieszkam. Dziękuję że mnie odprowadziłaś! -zawołał uradowany. -Wpadniesz tu kiedyś? 
-Kiedy tylko zechcesz mały! -Spróbuj się nie zgubić - powiedziałam i gdy miałam już odchodzić chłopiec nagle mnie przytulił. To było dziwne, choć bardzo miłe uczucie. Pogłaskałam go po głowie i wtedy chłopiec odszedł w kierunku domu. Pomachał mi na pożegnanie i na dobre zniknął. Musiałam przyznać że polepszył mi humor chociaż to tylko 6-letnie dziecko. Dopiero teraz rozejrzałam się po okolicy. Domy były tu najczęściej jednorodzinne takie jak dom Carla. Nie rosło tu zbyt wiele zieleni co też nadawało tutaj ponury charakter. 
Postanowiłam wrócić do domu krótszą drogą na skróty obok mojego ulubionego miejsca. Gdy już tam byłam opadłam na trawę. Jej świeży zapach napawał mnie takim spokojem. Drzewa cicho szumiały. Zaczęłam nucić piosenkę którą nauczyła mnie mama gdy byłam jeszcze mała.

"Tutaj zawsze cicho jest
Zawsze znajdziesz miejsce swe
Pod cieniem rozłożystych drzew
Gdyby miał się walić świat,
Gdyby coś poszło nie tak"

Nie pamiętałam tylko ostatniego wersu ale zawsze zafascynowana słuchałam tej piosenki. 
Zobaczyłam że słońce już zaczyna powoli zachodzić więc wzięłam swoja torbę i ruszyłam w stronę domu. Gdy już byłam u celu otworzyłam kluczem drzwi. Ze zdziwieniem zauważyłam że był otwarte. Weszłam do salonu i zauważyłam ojca który siedział bezradnie na fotelu. Gdy mnie zauważył podniósł tylko lekko głowę i nic nie powiedział. Wreszcie odezwałam się :
-Tato, co się stało. -Milczał jak zaklęty - Tato powiedz mi co się dzieje.
-Twoja matka..
-Co moja matka?! -krzyknęłam głośno
-Twoja matka miała atak - odpowiedział ojciec cicho.

______________
Dam dam dam. Krótki rozdział ale przewiduję dłuższy z perspektywy Cato. Będzie się dziać :D  Dałam wam dzisiaj trochę cukierkowej Clove z okazji Walentynek c: 
I jeszcze krótkie pytanie jak myślicie czyim bratem jest Carl? :D