piątek, 14 marca 2014

Rozdział 4

Oczami Cato

Gdy wychodziłem z akademii słońce zaczęło powolutku zachodzić. Zawsze nienawidziłem koloru pomarańczowego bo zawsze kojarzył mi się z zachodem słońca. Zaś on kojarzył mi się tylko z przesłodzonym romantyzmem. Tak, nikt nie pojmie mojego toku myślenia. Do domu postanowiłem iść droga okrężną. Jakoś nie miałem ochoty wysłuchiwać lamentów matki i ojca, którzy nie widza tak na prawdę czubka własnego nosa. Gdybym był sam to na pewno bym to olał ale ponieważ mam brata, którego bardzo kocham i o którego muszę się troszczyć , zrobię wszystko by wygrać te igrzyska. To nie jedyny problem który miałem w głowie. Siedziała w niej tez czarnowłosa dziewczyna która rzucała wściekle nożami. Gdzie ona się tego nauczyła ? W końcu dotarłem na właściwa drogę i wszedłem do domu. Od progu podskakując przywitał mnie Carl. Wziąłem małego na ręce.
- wies co ci powiem ? - spytał sepleniąc
- opowiadaj mały
-spotkałem dziś dziewczynkę
- na prawdę ? To ciekawe. Jak wyglądała ?
- jak wróżka. Szkoda tylko ze nie miała skrzydełek ale słowo daje Cato to była wróżka ! - słuchając tego roześmiałem się. Ale ten dzieciak ma wyobraźnie. Nie twierdze ze sam taki nie byłem. Pamiętam jak wyobrażałem sobie ze mój drewniany miecz to tak na prawdę jest prawdziwy a kwiatki w ogródku mamy to zażarte bestie, które musiałem pokonać. Mama niestety nie była wtedy zbyt wesoła ale później śmiała się razem ze mną. To były piękne czasy. Teraz coraz częściej się w nią kłócę a odkąd skończyłem 12 lat coś jakby zgasło.
- to super mały. - powiedziałem i postawiłem go na ziemi. Właśnie wtedy usłyszałem jak na gorze kłócą się moi rodzice.
-rodzice są na gorze ? - spytałem patrząc na Carla. Chłopiec tylko kiwnął głową i wrócił do swojego pokoju.
-przecież ci mówiłem ze nie możemy mu na to pozwolić ! - krzyczała matka z progu.
-Jest mężczyzną! Umie podejmować świadome decyzje! - odparł tato
-i mówisz to tak spokojnie jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. Postaw się chociaż raz w roli ojca albo w mojej roli, w roli matki ! Boje się że go stracę - powiedziała ciszej
Wolałem im nie przerywać. Tą śpiewkę słyszałem co najmniej 1500 razy. A zaczęło się od tego że powiedziałem im że zgłoszę się na ochotnika. To przecież chluba dla całego dystryktu. Matka jednak jest samolubna. Ojciec mnie poparł, chociaż sam nigdy nie był wybrany. Rodzice kłótnie zwykle kończyli na tym że matka upierała się przy swoim a ojciec jak to ojciec wcale jej nie słuchał. Poszedłem do mojego pokoju i runąłem jak długi na moje miękkie łóżko. Treningi w akademii są jednak strasznie nużące. Popatrzyłem się tępo w sufit i wróciłem do pozycji siedzącej. W sama porę gdyż chwile potem mama krzyknęła z dołu
-Cato kolacja ! Pośpiesz się.
Szybko zszedłem na dół. Poczułem zapach świeżo upieczonego chleba oraz indyka. Nie byliśmy biedni ale na taki posiłek mogliśmy pozwolić sobie raz w tygodniu.
Przy stole panowała cisza. Nawet zwykle wesoły Carl nic się nie odzywał. Jedliśmy w skupieniu. Po kolacji umyłem się i położyłem się do łóżka. Zmęczone mięśnie odmówiły mi posłuszeństwa i szybko zasnąłem.
****
Rano obudziłem się wypoczęty. Nie dręczyły mnie koszmary. Szybko się ubrałem w czarny podkoszulek i czarne spodnie, przeczesałem palcami włosy i zeszłem na dół. Tata już poszedł do pracy a mama z Carlem jedli śniadanie. Wybierała mu właśnie buzie robiąc to powoli ale bardzo dokładnie. To był taki ciepły matczyny gest. Chłopiec śmiał się i na twarzy matki również widać było uśmiech. Pomyślałem ze tak już będzie. Przecież gdy pojadę na Igrzyska mamie zostanie tylko Carl. Liczę na to ze wygram ale przecież jeśli przegram.. Skarciłem się w myślach za takie rozumowanie.
Zjadłem pospiesznie śniadanie i wyszedłem do akademii mając nadzieje ze spotkam ciemnowłosa.
Niestety gdy doszedłem na miejsce nigdzie nie mogłem jej znaleźć. Oddałem sie w skupieniu walce na miecze. Odcinałem głowy manekinom jakby były małymi zapałkami i wystarczyłby jeden mały ruch żeby je złamać. W trakcie przerwy zauważyłem Alice, która ćwiczyła przy stanowisku z rzucaniem nożami. Gestem przywołałem ja do siebie i już po chwili zaczęliśmy się namiętnie całować. Nie zważałem na innych w końcu to ja tu jestem królem. Jej malinowe usta były niczym balsam dla mojej duszy. I wtedy usłyszałem trzask drzwi wejściowych. Odskoczylem od Niej jak opatrzony by moc patrzeć na przybyła dziewczyne. Wiedziałem od razu ze to ciemnowłosa. Wygladała tak samo niesamowicie jak wczoraj. Zdawało się ze cała sala nagle umilkła. Alice próbowała mnie pocalowac ale odtracilem ja aby moc sie przyjrzeć przybyłej. W jej spojrzeniu czaiło się coś niewyobrażalnego, coś czego żadne słowa nie mogły określić.
Znów udała się z Vivią do jej sali. Widać było ze rozpiera ją czysty gniew. Postanowiłem isc za nimi zeby jeszcze bardziej ja wkurzyć.
Gdy Vivia wyszła a drzwi lekko skrzypnęły szybko wślizgnąłem się do środka. Ciemnowłosa na początku nie wyczuła mojej obecności. Oddała się tak rzucaniu że nawet nie zauważyła jak podeszłem od niej do tylu. Wtedy chrząknąłem a dziewczyna natychmiast się odwróciła. Dzieliła nas niewielka odległość.
- Czego tu znowu chcesz ? Mam zawołać Vivię ?
-Jak chcesz ale to i tak nic nie da bo będę tu przychodził kiedy i jak chce. - powiedziałem zadowolony
- fascynujące - mruknęła ciemnowłosa.
- Może chcesz się zabawić ?
- zabawa ? Myślisz ze wyglądam na bachora który potrzebuje zabawy ? - odparła złośliwie
- Właściwie to tak. Ale może ci powiem na czym polega gra. Gra polega na tym ze ja jestem twoim ruchomym celem i musisz we mnie trafić nożem.
-och świetna gra ! -rozentuzjazmowała się dziewczyna
- w końcu bd mogła pochartać ci tą twoją piękną twarzyczkę.
-Na prawdę pochlebiasz mi tymi komplementami, Ale ale nie ciesz się tak prędko. Jeśli nie trafisz wtedy ja tez muszę rzucić w ciebie.
- przyjmuje to wyzwanie lamusie - odparła czarnowłosa
- dobrze w takim razie zaczynaj.
W powietrzu świsnął nóż jednak dobrze wiedziałem co mam robić. Wystarczyło tylko sie uchylić pod odpowiednim kątem a wtedy mnie nie trafi. I tak tez sie stało. Kiedy przyszła moja kolej oczywiście dziewczyna też uciekła. Bardzo podobała mi się ta gra i widać było po jej minie ze jej tez. Przysiągłbym ze nawet się uśmiechnęła. Jednak raz mój nóż poleciał w zła stronę. Nie zdążyła się uchylić... ..

________________

Ta dam oto i kolejny rozdział. Może niedługi ale jest :D Jeśli mnie zmotywujecie do pracy komentarzami następny rozdział pojawi się szybciej :*

niedziela, 9 marca 2014

:(

Przepraszam was kochani bardzo za tą nieobecność na blogu ale niestety szkoła robi swoje :/ Jakby tego było mało to miałam też 2-tygodniowy szlaban.  Ostatnio ze wszystkimi się kłócę dlatego też mama dała mi karę za moje "pyskowanie" Kolejny rozdział powinien się pojawić w piątek bądź sobotę. Mam nadzieję że będziecie czekać. Buziaki :*